Listy do redakcji „Przyjaciółki” „Przyjaciółka” była czasopismem, do którego już od pierwszego numeru czytelnicy kierowali korespondencję. Liczba nadsyłanych listów z każdym rokiem była coraz większa i z upływem lat stale rosła. W roku 1952 co dzień do redakcji wpływało przeciętnie 487 listów, sześć lat póź-
Witam Pana, zachęcam do szczerej rozmowy z przyjaciółką, rozumiem, że złości Pana nieporadność przyjaciółki, czyli brak umiejętności wprawy w czymś i jednocześnie słabość, wkroczyliście Państwo w fazę dorosłości, może Pan zaproponować specjalistyczne wsparcie dla przyjaciółki, wsparcie psychologiczne, psychoterapię.
Przyjaciółki 20 sezon. Anka przeżyje zawał serca, ale będzie z nią naprawdę źle i nie wróci do dawnej formy – WIDEO, ZDJĘCIA
Tragedia, która dotknęła mieszkańców niewielkiej miejscowości Mrowiny na Dolnym Śląsku, trudno opisać słowami. 10-letnia Kristina, sympatyczna i radosna dziewcz
d여기에서 List do przyjaciółki – list do przyjaciółki od serca 주제에 대한 세부정보를 참조하세요; list do przyjaciółki od serca 주제에 대한 자세한 내용은 여기를 참조하세요. Napisz list do najlepszej przyjaciółki. . . proszę no pomużcie … list do przyjaciółki ; – eberhardmystery
Niespodziewajka - indywidualne prezenty od serca - stwórz własny prezent, koszulka z napisem, kubek ze zdjęciem, torby z nadrukami, odbierz w Warszawie FIAT 126P Dzień Chłopaka
TXKBIu. Home Książki Literatura piękna Przyjaciółki od serca Bohaterkami tej ciepłej i wciągającej powieści autorki bestsellera Zawsze i na zawsze są cztery bardzo różne kobiety z pięknego irlandzkiego miasteczka Dunmore. Pierwsza z nich Abby, robi karierę w telewizji - jej program o tym, w jaki sposób należy porządkować dom, ma coraz wyższą oglądalność, jednakże jej małżeństwo przechodzi kryzys. Lizzie ma czas dla wszystkich - dla swoich dorosłych dzieci, przyjaciół, nawet dla byłego męża Mylesa, tylko nie dla siebie. Jess, kilkunastoletnia córka Abby, zaczyna się bać, że nigdy nie znajdzie sobie chłopaka. Ostatnią z przyjaciółek jest Erin, mężatka, która wraca do Irlandii po ośmiu latach spędzonych w Chicago. Ale czy uda jej się stawić czoło swej przeszłości? Kiedy całe Dunmore dotyka potworna tragedia, wszystkie cztery kobiety na nowo odkrywają sens życia i wartość łączącej je przyjaźni. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 6,5 / 10 83 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści
Nigdy nie miałam przyjaciółki, ani bliższej koleżanki nawet nie wiem jak to jest że się zwierza dziewczynie zawsze miałam kolegów, myślałam niekiedy że przyjaciół, stale kończyło się tak samo - cóż damsko-męskie układy sa jednak skomplikowane, znowu się boję że kolejna przyjaźń się kończy i po raz pierwszy z zupełnie innego powodu, ostatnio miałam tak wiele zmartwień że przyjaciel wygląda na mocno zmęczonego, i znowu nie mam do kogo zadzwonić.... Odpowiedz hmm, przyjaciółki, bliskie koleżanki mam tylko zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego nikt nie dzieli ze mną radości tylko zawsze smutki. Wiem, że w życiu są różne sytuacje, ale radosne chwile też są i wtedy nikt o mnie nie pamięta :( Odpowiedz AGA_M napisał(a):agnesea napisał(a):odświeżam dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek) tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać co wy na to? ja juz przesadziłam w wypisywaniu tego co lezy mi na sercu, duszy... :usciski: Odpowiedz agnesea napisał(a):odświeżam dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek) tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać co wy na to? ja juz przesadziłam w wypisywaniu tego co lezy mi na sercu, duszy... Odpowiedz odświeżam dziewczyny co tam u was? bo u mnie bez zmian, z wyjatkiem depresji i nerwicy (osobny wątek) tak sobie myślę, ze to chyba dobry pomysł żeby móc tutaj się wypisać co wy na to? Odpowiedz dla mnie przyjaciółka to osoba której moge powiedziec czego tak naprawde sie boje, co zawaliłam a czasami to taka osoba przy ktorej chce tylko posiedziec... czy taka mam- tak , mieszka w innym kraju nie odwiedzamy sie za czesto, i pomimo tego ze dziela nas "grube kilometry" to jestesmy blisko. tutaj tez mam grono kumpli kolezanek ale czy to sa przyjaciele ? chyba nie i to nie dlatego ze cos z nimi nie tak , to raczej moja wina ze nie chce sie na tyle zblizyc do nich zeby sie z nimi zaprzyjaznic mysle ze powinnismy najpierw zaczac od siebie czy my jestesmy dobrymi przyjaciolmi dla tych od ktorych przyjazni wymagamy, oczekujemy. bo czesto zarzuca sie tej drugiej stronie ze nie zapyta ,nie zadzwoni a czy my pytamy czy my dzwonimy czy my jestesmy zawsze wtedy kiedy ta osoba nas potrzebuje... Odpowiedz Ja też utraciłam przyjaciółke, może ona myśli, że jest wszystko oki ale dla mnie tak nie jest! Zawsze mi mówiła, odkąd się zaczełam spotykac z P, że teraz to już nie będe miała dla niej czasu itp. ale tak nie było, kiedy tylko mogłam spotykałam się z nią, czasem rezygnując nawet ze spotkania z P! Ona dlugo nie mogła sobie znaleźć chlopaka, kiedy już go znalazła przestała sie odzywać, dzwonić, interesować, nie potrafiła napisać głupieko smsa co u mnie słychać, widywałyśmy się ale w porównaniu z tym co było wczśniej (raz w tygodniu), jedno spotkanie na 3-4 mca to chyba jednak rzadko!Później sie zareczyli, zaczeli wykańczać mieszkanie, zaszła w ciąże urodziłą, cały czas mimo że sie do mnie nie odezwała nigdy pierwsza ja starałam się być inna i interesowałam się jej sprawami, wysyłałam smsy, maile...,a ona tylko odpisywała w zadnym nie zapytała jak moje przygotowania do ślubu, jak budowa domu, cokolwiek! Postanowiłam, że koniec z tym, że ja już więcej tak nie chce, że przyjaźń polega na obopulnym wygadaniu się, zainteresowaniu...i chociaż serce mnie boli na samą myśl to postanowiłam że ja się również przestać odzywać, ja już po prostu nie mam siły walczyć o tą przyjaźń, już nawet nie wiem czy chce! Jak dobrze, że taki wątek powstał, można się wygadać ! Odpowiedz Przyłączę się .. . nie mam do kogo zadzwonić gdy jest naprawdę źle... nie mam komu się wypłakać.... cieżko samemu... cieżko gdy przyjaciele tak bardzo zawiedli. Odpowiedz Znam ten ból. Też miałam "przyjaciółki', wyszły za mąż i "przyjaźnie" się skończyły. Ja nie mam chłopaka, narzeczonego ogólnie bliskiej mi osoby na wieczory. Kiedys miałam przyjaciela. Ale chyba wszystko popsułam bo się w nim zakochałam. Nigdy mu o tym nie powiedziałam. Tłumiłam to skrycie gdzies na dnie serca. Bolało bardzo- każde spotkanie , rozmowa no i nadzieja że może on poczuje to samo. On wyjechał do innego miasta. Ja "pielęgnowłam" kontakt między nami - rozmowy, gg no i moje wizyty u niego. Trwało to 7 lat. Kontakt między nami jest sporadyczny, czasem łamie sie i odzywam sie po kilku tygodniach/miesiącach milczenia i fala tego uczucia wraca. po chwili zdaję sobie sprawę że to błędne koło które nie prowadzi do niczego. zostaję sama.........czy tak juz będzie zawsze?? Odpowiedz Zła kobieta napisał(a):Po tym jak odchorowałam przyjaźń, dochodzę do wniosku, że lepiej nie mieć przyjaciółki. a ja się z tym nie zgadzam bardzo mi brakuje przyjaciółki/przyjaciela... tak bardzo, że czasem aż boli... Odpowiedz Po tym jak odchorowałam przyjaźń, dochodzę do wniosku, że lepiej nie mieć przyjaciółki. Po prostu. B. jest moim najlepszym przyjacielem i niech tak zostanie. Odpowiedz a myslałam,że tylko ja mam taki problem brak przyjaciółki. ile razy a było ich 3 myslalm,że to przyjaźń i sie otworzyłam na maxa to dostałam tak po d.., że teraz jedynym przyjacielem jest mąż. ale mąż to nie to samo.. koleżanki tak i owszem,ale to za mało. ty jedna jedyna gdzie jesteś? Odpowiedz agnesea napisał(a): niby prozaiczne sprawy a jednak takie ważne myślicie, że to wasza wina, że stało się tak iż nie ma nikogo bliskiego? zastanawiacie się czasem dlaczego innym się udaje a wam nie? Sama nie wiem czemu tak jest. Czy przez to ze dosc wczesnie zotalam zona i wyjechalam do innego miasta... Czy moze nie jestem nauczona mowic o sobie jezeli mnie nikt nie pyta, a nie pyta bo nie chce byc wscibski... Ostatnio stwierdzilam, ze tylko jedna kolezanka pyta mnie od czasu do czasu jak nam sie uklada z mezem, czy sie dogadujemy itp. Przez 4 lata tylko jedna! Wszystkie inne uwazaja to za pewnik, skoro jestem zona, matka to musi byc bosko Jak zaczynam sie skarzyc to slysze nie przesadzaj inni nie maja lepiej i juz sie nie skarze. Ostatnio ogladalam Nigdy w zyciu! i Judyte zwierzajacej sie Brodzik z kazdego pocalunku, z tego, ze szef ja podrywal, ze sie zakochala, ze moze to ten. Razem placza i razem sie smieja, sa na kazde zawolanie, na kazde: chyba mam problem - pozniej okazuje sie on byc banalem, ale w tym momencie to wielki problem... Czy tak dla Was wyglada prawdziwa przyjazn Odpowiedz moj najlepszy przyjaciel zostal w Polsce widuje sie z nim raz na kilka miesiecy i bardzo mi go brakuje jednak codziennie rozmawiamy, albo przez tlena albo skypa, i tylko czasem nachodzi mnie tesknota taka ze placze w poduszke brak mi wspolnych wypadow na pizze, zakupow, spacerow, brak szalenstwa na dyskotekach jedna przyjaciolka zostala takze w Polsce, tesknie za nia kolejna znalazlam tu. moge do niej zadzwonic o kazdej porze dnia i nocy, ma malo czasu, ale wiem ze jesli powiem - potrzebuje Cie to zawsze znajdzie dla mnie czas od czasu do czasu chodzimy wspolnie na zakupy, na imprezy, czasem idziemy ot posiedziec na kawie i pogadac, mamy wspolne zainteresownia i podobne podejscie do zycia a poza tym jest maz ktorego powoli zaczynam postrzegac nie tylko w kategoriach meza ale i przyjaciela jestem szczesciara ze mam tylu przyjaciol Odpowiedz agnieszka82 napisał(a):sylwia11 napisał(a):agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów. Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą. dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :) A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie Mi tez tego wszystkiego co wyzej, z wyjatkiem dziecka (ktorego nie mam na razie). Agnsea, sprobuj tutaj, moze troche Ci ulzy, pomoze na jakis czas. Wiem, ze foruma to nie prawdziwa przyjaciolka, ale zawsze mozna sie wygadac.. Sciskam tym czasem. :usciski: niby prozaiczne sprawy a jednak takie ważne myślicie, że to wasza wina, że stało się tak iż nie ma nikogo bliskiego? zastanawiacie się czasem dlaczego innym się udaje a wam nie? Odpowiedz sylwia11 napisał(a):agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów. Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą. dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :) A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie Mi tez tego wszystkiego co wyzej, z wyjatkiem dziecka (ktorego nie mam na razie). Agnsea, sprobuj tutaj, moze troche Ci ulzy, pomoze na jakis czas. Wiem, ze foruma to nie prawdziwa przyjaciolka, ale zawsze mozna sie wygadac.. Sciskam tym czasem. :usciski: Odpowiedz Ja na szczescie mam przyjaciolke,no i maz i tez trace moja pierwsza ukochana zmienia niektorych ludzi....Moze mnie tez???Dobrze ze poznalam te druga...Cudowna ta pierwsza probuje walczyc,ale zawsze cos lub ktos stoi na drodze.... Odpowiedz agnesea napisał(a):aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów. Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą. dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać Ja jeszcze bym dodala mozliwosc podrzucenia dziecka na pol godziny i ewentualnie kota na weekend :) A tak powaznie juz dawno sie zorientowalam, ze nie mam do kogo zadzwonic jak spotka mnie cos zlego, przykrego, jak pokloce sie z mezem itp. Siedze z telefonem i nie jestem w stanie znalezc nikogo, kto by by poswiecil chwile uwagi i nie byl zdziwiony, ze dzwonie pozno wieczorem i nie zastanawial sie po co w ogole dzwonie Odpowiedz agnesea napisał(a):dziękuję wam wszystkim ale teraz nie wiem czy najlepszym rozwiązaniem byłoby wypisywanie tutaj co w tej chwili myślę rozmowa z obcą osobą pewnie by pomogła ale... na krótko bo potem wszystko by wróciło... wróciło... może jakiś Klub wsparcia? tak żeby było łatwiej... Odpowiedz Miałam przyjaciela...od 27 maja 2004 r. jest w niebie Odpowiedz Moja Przyjaciółko, zrozumiałam nigdy nie byłaś moja ja to sobie wymyśliłam stworzyłam cię tak było mi lżej ale ty nie istniejesz nie dla mnie wybacz i żegnaj ... Odpowiedz aurelka napisał(a):Brakuje mi babskich wieczorów. Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą. dodałabym jeszcze wspólne wypady na zakupy, babskie wypady za i na miasto i wszystko to, co wiąże się z przyjaciółką a mąż nie może tego dać Odpowiedz Również straciłam przyjaciółkę. Do tej pory jedyną. Mam koleżanki, ale nie ma między nami bliższej relacji, która pozwoliłaby na szczerą, osobistą rozmowę. Brakuje mi babskich wieczorów. Brakuje mi numeru telefonu, pod który mogłabym zadzwonić, żeby wygadać się przed życzliwą osobą. Poza ukochanym mężem i rodziną nie mam nikogo bliskiego. Smutno trochę. Odpowiedz Ja też myślałam że mam przyjaciólkę i tak starsznie się pomyliłam .A tak bardzo chciałabym z kimś pogdać tak od serca i co z tego że mam męża znajomych i innych ale nie mam przyjaciółki tak strasznie to boli :( Odpowiedz przytulam was wszystkie bo wiem co czujecie :usciski: Odpowiedz agnesea napisał(a): ale przynajmniej jest... daleko... ale jest... mojego nie ma, nigdy nie było a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę tylko co z tego? NIC znowu muszę radzić sobie sama tylko sił już nie mam agnessa-> rozumiem co czujesz w kwestii możliwości wygadania się, placzu w poduszkę i udawania, że wszystko jest w porządku, BO NIE JEST, a ja mam dość udawania, że wszystko jest OK staram sie myśleć pozytywnie, ale czasami naprawdę brakuje mi sił :( Odpowiedz agnesea napisał(a):Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać - zadzwoń do mnie Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą Jeśli któegoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać - zadzwoń do mnie Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze - przybiegnij do mnie bardzo szybko Mogę cię wtedy potrzebować... do jasnej cholery gdzie jesteś?? MĄŻ, RODZICE I SIOSTRA - moi przyjaciele. Niestety na innych przyjaźniahc bardzo sie zawiodłam... Odpowiedz Ja tracę swojego Przyjaciela... Jak wszystko w ostatnim czasie :( Odpowiedz dziękuję wam wszystkim ale teraz nie wiem czy najlepszym rozwiązaniem byłoby wypisywanie tutaj co w tej chwili myślę rozmowa z obcą osobą pewnie by pomogła ale... na krótko bo potem wszystko by wróciło... Odpowiedz ja mogę już tylko zaplakać nad grobem mojej przyjaciółki :( Odpowiedz Aga, w razie czego daj znać - podjadę i wysłucham :) Nie wiem czy będę mogła doradzić, ale czasem pomaga samo wygadanie się drugiej osobie... Odpowiedz Kajko napisał(a):tez straciłam przyjaciółkę - taką co to wydawało sie,że zjadłyśmy beczkę soli, mogłyśmy gadać bez słów... wyszła za mąż tia skąd ja to znam? :( Odpowiedz tez straciłam przyjaciółkę - taką co to wydawało sie,że zjadłyśmy beczkę soli, mogłyśmy gadać bez słów... wyszła za mąż Odpowiedz Nie umiem mówić, choć wiele wątków forumowych jest mi bardzo bliskich. Za to umiem słuchać jeśli kogoś to mogłoby kiedyś poratować. Podobno najlepiej rozmawia się z obcym. Odpowiedz Zapomniałam. Agnesea pisz tu lub na priv, czasami trzeba się komuś wygadać. Odpowiedz Mogę się tylko dołączyć. A szkoda, że się to tak skończyło... Odpowiedz Moja kochana Przyjaciółka jest tez daleko... W Nowej Zelandii... Tak mi jej brakuje... Naszych rozmów... Z nikim nie mogę tak rozmawiać, jak z nią, a już tyle czasu nie mamy możliwości się widzieć i rozmawiać tak często, jak bym chciała... :( Nawet maile w tej NZ odbiera tak rzadko... Agnesea, może rzeczywiście wygadaj się chociaż tutaj, co? Może zrobi Ci się lepiej? A jak chcesz możesz napisać do mnie na priv lub mail - chętnie "wysłucham", pogadam, doradzę, jak tylko mogę... :usciski: Czasem obcej osobie jest łatwiej się "wygadać" niż komuś bliskiemu. Jak coś, to daj znać, ok? Odpowiedz a ja miałam kiedyś ... to była wielka przyjaźń! teraz wyjechała i nadal jest ale taka jakaś inna i ta przyjaźń nie taka... jakby jej nie było dlaczego ludzie się tak zmieniają? A. tęsknię za Tobą! Odpowiedz Agnesea, a moze napiszesz o tym tutaj? To nie to samo, co rozmowa, ale jesli nie ma innej mozliwosci, to moze warto sprobowac? Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze skoro zalozylas taki temat, to odczuwasz taka potrzebe.. podziel sie wiec z nami, jesli zechcesz. Odpowiedz agnesea - normalnie jakbym to sama napisała :( Odpowiedz agnesea napisał(a): mojego nie ma, nigdy nie było a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę tylko co z tego? NIC znowu muszę radzić sobie sama tylko sił już nie mam ja choc mam męża, mamę to też nie mam osoby z którą mogłabym rozmawiac o wszystkim, która by doradziła jak żyć, jak radzic sobie z tym wszystkim co mnie przytłacza :( Odpowiedz Nabla napisał(a):...k&%$... w Japonii... dalej nie moglo byc? ale przynajmniej jest... daleko... ale jest... mojego nie ma, nigdy nie było a ja mam tyle do powiedzenia, tyle do przedyskutowania jest mi tak cholernie źle i nie mam już ochoty dłużej tego ukrywać, nie mam już ochoty dłużej płakać w poduszkę tylko co z tego? NIC znowu muszę radzić sobie sama tylko sił już nie mam Odpowiedz ...k&%$... w Japonii... dalej nie moglo byc? Odpowiedz Ja też nie wiem, gdzie jesteś....:( Odpowiedz i ja się przyłączę :( Gdzie jesteś? Odpowiedz Odpowiedz na pytanie
Jakie to życie jest skomplikowane... Wczoraj udałam się do „pocieszycielki niedoli”- Asi, a wraz z Nią po dwóch „wyskokowych szarlotkach” mających mój nastrój poprawić, wybrałyśmy się na małe party z okazji imienin Barbary, sławionych w naszych kraju nie tylko przez górników. Zamiast uspokojenia i ukojenia mego skołatanego serca, szarlotki procentowe oczy mi otworzyły! Przeraziłam się tym, co zobaczyłam. Cały lokal pełny po brzegi młodych ludzi. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że (większa) część tych ludzi prężyła swoje ciała, nerwowo rozglądała się wkoło, zatrzymywała wzrok na przedstawicielach płci przeciwnej, uśmiechała się, wdzięczyła, zagadywała. Nie osiągnąwszy swego celu, piła kolejnego drinka i jeszcze jednego, i jeszcze jednego itd. Druga część natomiast trzymała się swoich „połówek”. Feromony tańczyły w powietrzu. Zakochani trzymali się za ręce, poruszali w rytm muzyki swoje splecione ciała. Mogę się założyć, że zapytani, co działo się wokół - na pewno by nie wiedzieli. Dla nich świat się zatrzymał w odbiciu swojej osoby w oczach tej drugiej. Martwi mnie tylko to, że były tam też nabzdyczone pary, nie odzywające się do siebie, które jeszcze rok temu pląsały wesoło jak papużki mnie (żeby nie użyć mocniejszego czasownika),że jest tyle cudownych ludzi na tym świecie: mądrych, mniej inteligentnych; bogatych i biednych; uczciwych, ładnych, brzydkich, z poczuciem humoru i gburów. Ludzi chcących oddać swoje serce w dobre ręce. I co? I Tu pojawiają się komplikacje. Te osoby łączy jedno-wiąż patrzą w tym samym kierunku:” Może z tej strony nadejdzie moja druga połówka? Może to On? Ona? ” Wciąż patrzą, są czujne i niczym dzieci czekające z nosem przy szybie na pierwszy śnieg...nie tracą też Ci, z którymi los dobrze się obszedł i mają z kim iść przez to zwariowane życie. Można by powiedzieć- wymarzona sytuacja!!! Tyle tylko, że i oni po pewnym czasie zapominają, jakie uczucie towarzyszyło im, gdy byli na miejscu tych pierwszych. Mija czas euforii i uniesień. Idą przez życie, przewracając na zmianę na wertepach fundowanych przez los! Wstają i upadają, i tak bez końca. Oczywiście pomocną dłonią sobie służą. Zdarza się, że niektórzy sił nie mają i nie podnoszą się, gdy życiowa dziura jest zbyt głęboka. Smutne to, ale prawdziwe. Są też zwycięzcy, którzy razem pokonując doliny- szczyty zdobywają, ale to wymaga nie lada poświęcenia, a i tak w wielu przypadkach i ono nie zdaje słodko - gorzki ma smak...ale jej brak – smak soli łez.
Drogi Przyjacielu Czekam na twój gest, na słowo, na cokolwiek. Czekam kolejny miesiąc, bo powiedziałeś „daj mi czas”. Właściwie to minął już rok. Czekam i nie mogę się doczekać. Milczysz, nie odpowiadasz, ignorujesz. Całym sobą dajesz do zrozumienia, że moje starania są zbyteczne. Zanim zniknę z twojego życia już na zawsze, chciałabym, abyś o czymś wiedział. Może ta wiedza pozwoli Ci zrozumieć moje zachowanie, które tak cię drażniło. Gdy byłam małą dziewczynką, ojciec często zamykał się w swoim pokoju i nie wychodził z niego przez długie tygodnie. Czasem taki stan trwał kilka miesięcy, czasem zaledwie kilka tygodni. Pamiętam, że stałam często pod drzwiami zapłakana i nie rozumiejąca o co chodzi. Chciałam wejść, ale panicznie się bałam. Gdy już udało mi się pokonać strach i cichutko wchodziłam do środka, widziałam pochylonego ojca z papierosem w ręku i z surową, wrogą, zaciętą miną. Pamiętam, że podchodziłam do niego w ogromnym strachu i płacząc prosiłam, żeby się już nie gniewał. Żeby nie krzyczał na mamę, żeby się odezwał, żeby mama już nie płakała. Ale on uparcie milczał. Nie mówił nic. Nie patrzył na małą zagubioną dziewczynkę, która przerażona stała obok. Pamiętam swój szloch, gdy po długich minutach wyczekiwania w końcu wypowiadał jedno słowo „wyjdź”. Pamiętam ten pytający i pełen nadziei wzrok mamy, gdy wychodziłam z pokoju. Jej opuszczoną głowę i całą postawę wyrażającą wielki smutek i bezsilność. Mama często wchodziła do pokoju ojca, próbowała rozmawiać, przepraszała go za wszystko i cały czas płakała. Dopóki po drugiej stronie drzwi było słychać jej płacz, była nadzieja, że ojciec się przeprosi. Że pozwoli się przebłagać. Może nie od razu, może jeszcze pomilczy kilka dni, ale w końcu da się przeprosić. Bo gdy dał się przeprosić.. przez kilka kolejnych dni było naprawdę miło i sympatycznie. Gorzej, jeśli po drugiej stronie było słychać dziki wrzask, rzucanie przedmiotami, zrzucane na podłogę jedzenie lub dźwięk rozbitego szkła z wybitych szyb. Byłam wtedy zbyt mała, by wiedzieć, co to upokorzenie. Jeszcze wtedy nie rozumiałam znaczących spojrzeń obcych ludzi, w autobusie, w kościele, w sklepie. Pierwszy raz zrozumiałam, co to jest, gdy miałam 16 lat. Ojciec wpadł w szał, gdy nie wróciłam do domu na wyznaczoną godzinę. Wraz z zespołem pieśni i tańca do którego należałam, zostałam na poczęstunku po kolejnych występach. Nigdy nie zapomnę chwili, gdy ojciec wpadł na salę i tego jak się zachował przy tych wszystkich ludziach. Ciężko uwierzyć, że człowiek, który całymi tygodniami nie wydobywa z siebie żadnego słowa, potrafi tak krzyczeć na własne dzieci. Pamiętam, że była ciemna noc, zimno.. a ja, wyciągnięta na siłę z pełnej ludzi sali, musiałam wracać zapłakana przez pola do domu. Kilka kilometrów na piechotę. Ojciec jechał za mną na motorze krzycząc coś, czego nie rozumiałam. A potem obrażony milczał. Nic nie mówił, tylko siedział w swoim pokoju i milczał. Jak zawsze. Przez długie tygodnie. Nie odzywał się do nikogo. A moja kochana, biedna mama znowu płakała. Pamiętam, że w moim domu jedzenie musiało być podane zawsze na określoną godzinę. Doniesione do stołu i po posiłku trzeba było szybko zabrać puste nakrycie. Jeśli zdarzało się inaczej, wszystko leciało ze stołu na podłogę. Codziennie też musiało być co innego na obiad. Nie mogło nic zostać z poprzedniego dnia. Pamiętam moment, w którym wchodząc do kuchni zobaczyłam wyrzuconą na podłogę zawartość wszystkich szuflad. Sztućce, talerze, do tego mąka, cukier.. wszystko na podłodze. Znaczyło to tylko jedno, że pewnie znów coś mama powiedziała lub zrobiła nie tak, jak należy. Pamiętam czas gdy skończyłam 18 lat. Zaprosiłam do domu koleżankę i poszłyśmy na dyskotekę. Miała zostać u mnie na noc. To nie był najlepszy pomysł, bo to był znowu czas „cichych dni” w domu. Gdy około drugiej w nocy weszłam z koleżanką do domu, już od drzwi czułam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że będę się wstydzić przed koleżanką, nie wiedziałam jeszcze jak bardzo. W korytarzu zauważyłam krew. W drzwiach do łazienki była wyrąbana wielka dziura i wszędzie panował niesamowity bałagan. Na środku podłogi leżała siekiera i pogięty garnek. Pamiętam tę przejmującą ciszę panującą w domu i ogromne, zalewające mnie od stóp do głowy uczucie paniki. Na ugiętych ze strachu nogach pobiegłam do mamy do jej pokoju, leżała w łóżku pod kocem i jak zwykle płakała. Nie powiedziała nic. Spojrzała tylko na mnie kładąc palec na ustach, by być cicho. Znałam ten gest. Oznaczał tyle co „chodzić na paluszkach i ledwo oddychać, by znów nie sprowokować ojca”. Do dziś pamiętam, ile smutku było w jej oczach. Nie pamiętam, co wtedy powiedziałam koleżance, ani niczego co było dalej. Tamten czas wypalił czarną dziurę w mojej głowie, wiem tylko, że w domu znowu na długo zapadła przejmująca cisza. Głucha cisza, która zaległa jak beton, cisza przejmująca i nie do pokonania, jak głaz. Cisza jako terror psychiczny i sposób manipulowania innymi. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że takie zachowanie ojca wobec osób, które go kochają, świadczyć mogło wyłącznie o jego słabości. Czułam, jak powoli rodzi się we mnie nienawiść. Mama uciekła od ojca w rok po tym, gdy wyprowadziłam się z domu. Dzisiaj moja kochana mama nie żyje. Zmarła dwa i pół roku temu w szpitalu na moich rękach. Za kilka dni miałaby urodziny. Ojciec do dzisiaj… nigdy nie powiedział „przepraszam”. Przez 26 lat mojej nieobecności w domu odwiedził mnie tylko dwa razy. Nigdy pierwszy nie zadzwonił, nigdy nie zapytał, jak sobie radzę. Nigdy nie byłam dość dobra, by zasłużyć na jego uwagę, by było warto kochać mnie za sam fakt, że w ogóle jestem. Mam ogromne trudności w normalnej rozmowie z nim. Mam trudności w nawiązywaniu relacji z innymi. Przez jakiś czas jąkałam się i bałam się rozmawiać z innymi. Dziś, jako dorosła kobieta, nie umiem sobie poradzić z emocjami. Nie umiem właściwie reagować, gdy ktoś traktuje mnie źle. Gdy ktoś obraża się o byle pierdoły, uporczywie milczy i odmawia mi rozmowy, budzi się we mnie tamta mała dziewczynka, która tak bardzo i tak nadaremnie chciała zasłużyć na uwagę ojca. Źle reaguję na ignorowanie mnie i na odrzucenie. Uporczywa cisza w relacjach z ludźmi, na których mi zależy budzi we mnie uczucie niewyobrażalnej paniki. Budzi emocje, których nie chcę, których nie rozumiem i popycha do działań, często wzajemnie sprzecznych, których potem bardzo żałuję i bardzo się wstydzę. Uporczywa cisza ze strony tych osób sprawia, że zapominam o swojej godności i proszę ich o kontakt.. Bardzo staram się nad tym panować, ale niestety, nie zawsze mi się udaje. Dziś jako dorosła kobieta.. brak rozmowy, ciszę i ignorowanie przez bliskie mi osoby odbieram jako największe upokorzenie, które ktoś celowo i z premedytacją kieruje w moją stronę. Nie chcę już stać pod niczyimi drzwiami i jak mama prosić w nieskończoność o łaskę, uwagę i akceptację. O tym wszystkim o czym napisałam powyżej, wiedzą moi najbliżsi i jeszcze dwie… może trzy osoby. By uniknąć przykrych przeżyć, staram się nie zabiegać o ludzi. Czasem jednak robię wyjątek. I właśnie drogi Przyjacielu zrobiłam ten wyjątek dla ciebie. Zrobiłam Ci miejsce w swoim życiu, bo wydawało mi się, że możesz być moją „Bratnią Duszą”. Zaufałam i otworzyłam się przed Tobą. Cieszyłam się z twojej obecności i z rozmowy z Tobą. A potem powiedziałam coś głupiego i Ty się obraziłeś. Przepraszałam. Raz, drugi i kolejny. Bezskutecznie. Powiedziałeś „daj mi czas”. Nie rozumiałam, po co. Prosiłam „nie odchodź”. Nie chciałeś mnie słuchać. Milczysz. Uparcie milczysz od kilkunastu miesięcy. Nie odpowiadasz na moje wiadomości, ignorujesz, nie zauważasz, nie chcesz rozmawiać, na ulicy odwracasz wzrok. Zerwałeś ze mną kontakt i do dzisiaj nie rozumiem dlaczego. Twoje milczenie budzi we mnie tamtą małą dziewczynkę. Twoje milczenie mnie rani. Twoje milczenie mnie upokarza. Nie zasłużyłam na nie. Już nie mam pomysłu co zrobić, byś zechciał wrócić. Nie chcę już nigdy zasługiwać na niczyją uwagę. Na przyjaźń, na miłość. Chcę, by mnie akceptowano taką jaką jestem i szanowano za to, kim jestem. Za to, co mam w głowie, za inteligencję, za talenty, za poczucie humoru, za życzliwość, wrażliwość, za uśmiech, uczciwość, za szczerość, za siłę i odwagę, które pozwalają mi przyznać się do swoich słabości. Powiedziałam mnóstwo niepotrzebnych słów. Wykrzyczałam cały swój ból i strach. Przestraszyłeś się. Uciekłeś jeszcze dalej. Nie chciałeś rozmawiać. Pewnie uznałeś mnie za wariatkę. Milczysz. Boli. Nie tłumaczę się. Nie oczekuję już niczego. Nie pragnę też zrozumienia.. Nie wszystko jest takie jakim się wydaje. Wiem jedno.. cisza rozdziela, cisza niszczy, cisza zabija. Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń. Zalega jak beton. Cisza nie jest właściwą drogą by osiągnąć porozumienie. Bardzo mi ciebie brakuje. Ale nie chcę już wyżebranej przyjaźni, wyżebranej uwagi, wymuszonego koleżeństwa i akceptacji na siłę. Myślę, że posiadam wystarczająco pozytywnych cech.. by nie prosić o przyjaźń.. Nie mam już siły walczyć o twój powrót, bo wiem, że myślisz o mnie tylko źle. Można walczyć z kimś.. ale nie można z nim walczyć o niego samego. Tak bardzo chciałabym abyś o tym wszystkim wiedział i tak bardzo wiem, że nie mogę wysłać Ci tego listu. Za wszystkie emocje, za niepotrzebne oczekiwania i za słowa, którymi tak bardzo chciałam się bronić przed zranieniem, a którymi niejednokrotnie sama zraniłam – przepraszam. Za tak bardzo irytujące ciebie moje prośby o jakikolwiek kontakt – przepraszam… Po raz ostatni.
Odpowiedzi justiss odpowiedział(a) o 19:27 Naj... Sylwio Co tam u ciebie tęsknie za wspólnymi...(nie wiem zakupami ja was nie znam także nw...) blocked odpowiedział(a) o 19:29 Droga Sylwio ! (Miejscowość), 5 kwiecień. (lub 04.). 2012 Dawno nie pisałyśmy nie ? Korzystając z okazji chciałabym poruszyć temat naszej przyjaźni . Wiem, że może to taki dziwny i nietypowy temat, ale chcę się z tobą podzielic tą radością, że mam taką koleżankę jak ty ! Itd., itd. :D Kochana pisze do cb , ponieważ chcialabym porozmawiac o naszej przyjażni. Trzymamay sie juz ... lat , ale i tak mam pewien problem ...Może to nie wiem ,ale prosze o lappke w gore Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
list do przyjaciółki od serca